Kibice, czy pseudo kibice? |
Żal patrzeć na wybryki pseudo kibiców na stadionach w Polsce. Bandy "osiłków uzbrojonych w maczety, toporki, noże i kije baseballowe tłumnie ciągną na mecz, bo przecież przyjeżdżają ich rywale, których trzeba - delikatnie mówiąc - nauczyć porządku i pokazać wyższość swojego klubu nad innym. Na dworcach autobusowych chamskie i poniżające godność ludzką okrzyki, w wagonach kolejowych rozróby i pijaństwo. Taki to obraz polskich kibiców, którzy - broń Panie Boże - nie życzą sobie przydomku "pseudo". To oni - wg ich samych - są chlubą polskiej piłki! Śmiech i żal... Nasuwa się pytanie: dlaczego tak się dzieje, dlaczego nikt nie zaprotestuje? A no – odpowiadają rządzący – montowane są kamery, ochrona i służba porządkowa również stoją na straży porządku a „kilku wyrostków” nigdy się nie upilnuje. Sprawa pięknie zamieciona pod dywan, czyli – mówiąc wprost – każdy zrobił co mógł i jest cacy. Tylko dlaczego wychodzą na jaw nowe fakty mówiące a to o zrujnowanych stadionach, bądź też niestety o tzw. „ustawkach” kiboli na polanie leśnej, gdzie zwykle dochodzi do tragedii?
Niezbędnik kibica |
Ludzka głupota nie zna granic, o tym już wiemy nie od dziś i o tym też nie będę dziś pisał. Zastanawia mnie tylko fakt dlaczego do tematu się powraca? A no prawdopodobnie dlatego, że polskie prawo jest – jak w większości przypadków – niedołężne. Rozwiązanie wydaje się w sumie proste i logiczne – wyłapać prowodyrów, nałożyć (plus przestrzegać) zakaz stadionowy i po sprawie. Przekształcić zakratowane trybuny, tzw. „żylety”, gdzie zbierają się właśnie ci najbardziej „zagorzali” fani polskiego sportu w ogólnodostępne i odkryte (otwarte) wzorem angielskich stadionów, gdzie nie widać krat wysokich na 10m w górę, które to kraty – u nas, w Polsce - prawdopodobnie tylko motywują „do działania”. Na koniec uprościć procedury interwencji służb porządkowych, w tym policji. Wypadałoby szybko usunąć, najprostszymi środkami tego, czy owego gagatka ze stadionu i w trybie pilnym wystawić „kwitek” na określoną, dość wysoką kwotę za szkody nie tylko w postaci połamanych ławek, koszów na śmieci lecz również te moralne, bo przecież patrzą na to wszystko dzieci. Do tego zakaz wstępu powiedzmy na 5 lat i to wszystko na gorąco, bez zbędnych kruczków i dochodzenia. Podobizna delikwenta w kajdankach na afiszu przy wejściu na obiekt byłaby również dość wysoką karą i przestrogą dla innych. W końcu tych największych złoczyńców powinna spotkać najsurowsza kara. Kara nie więzienia, bo w tych w Polsce od dawna nie ma już miejsca, lecz choćby roboty publiczne. Weźmie taki zamiast pałki łopatę i wykopie kilka rowów pod przyszłą kanalizację, bądź położy (oczywiście po poprzednim przeszkoleniu) nowiutki asfalt na drogę, ewentualnie bardzo się do tego czynu przysłuży. A może odkryje swoje prawdziwe powołanie i maczetę zamieni na narzędzie do zgoła odmiennego przeznaczenia? Ewentualnie wyładuje tylko swoją złość lecz w dobry sposób, bo „ku chwale ojczyzny”.
Myślę, że taki obrót sprawy odstraszyłby niejednego kibola, bo kibicem niestety tych panów nazwać się nie da. Mecze rozgrywać trzeba, kluby po to są, by funkcjonować a nie dlatego, by były zamykane. Kibice, ci prawdziwi, idą na mecz, by kibicować i pomóc wygrać ukochanej drużynie. Dzieci chodzą na mecze, by przyglądać się grze i – pod czujnym okiem rodziców – uczyć się kultury fizycznej. W końcu któreś z nich, w przyszłości też będzie kopać piłkę na jakimś tam poziomie...
Bądź co bądź jakoś nie wierzę w logiczne (i szybkie) rozwiązanie sprawy polskich kibiców. Wierzę natomiast w to, że podczas Euro 2012 świat zaśmieje się z nas po raz kolejny...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz