Zapraszam również do:

piątek, 13 sierpnia 2010

Palikot, czyli bat na politykę

"No to chlup" (na zdj. J. Palikot)
Tego pana nie trzeba przedstawiać. Janusza Palikota (Platforma Obywatelska) znają nie tylko ci, którzy interesują się polityką. Jedni go lubią, bo jest zabawny,  inni nienawidzą ze względu na "jadowity" język. Słysząc o coraz nowszych pomysłach Palikota zastanawiam się nad swoim do niego stosunkiem i nad tym, do czego ów dąży. Ktoś powie, że jego dziwne metody prowokacji często są dalekie od kultury, jaką powinien reprezentować człowiek na stanowisku posła. Ale czy ten osąd tyczy się wyłącznie Palikota? On fakt - nie kryje się z niczym i mówi prosto z mostu o tym, jak się sprawy mają. A inni? Przykładów nie trzeba daleko szukać, bo przecież Jarosław Kaczyński, podczas kampanii prezydenckiej był jak pluszowa maskotka do przytulania: ciepły, piękny, uczuciowy i zgodny. Dziś widzimy, że była to tylko gra "pod publikę".
Pytam więc, czy Palikot nie ma racji? Czy nie pokazuje on społeczeństwu patologii polskiej polityki? Co do metod zgoda - mogą często budzić żal, czasem wrogość a już na pewno rodzić dyskusje. Ale ów sposób pokazania prawdy trafia do nas jakże dobitnie i ukazuje prawdę i tylko prawdę o niektórych parlamentarzystach.
Tak więc Janusz Palikot potrzebny jest nam bez względu na to, której partii "kibicujemy". Taki bat i zimny prysznic może w naszym "polskim ZOO" zdziałać wiele, lecz na wyniki tej gry politycznej pana Palikota i efekty jego pracy, czyli rezultat końcowy będziemy musieli jeszcze trochę poczekać.:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz