Zapraszam również do:

czwartek, 26 sierpnia 2010

My, kibice!

Kibice, czy pseudo kibice?
Żal patrzeć na wybryki pseudo kibiców na stadionach w Polsce. Bandy "osiłków uzbrojonych w maczety, toporki, noże i kije baseballowe tłumnie ciągną na mecz, bo przecież przyjeżdżają ich rywale, których trzeba - delikatnie mówiąc - nauczyć porządku i pokazać wyższość swojego klubu nad innym. Na dworcach autobusowych chamskie i poniżające godność ludzką okrzyki, w wagonach kolejowych rozróby i pijaństwo. Taki to obraz polskich kibiców, którzy - broń Panie Boże - nie życzą sobie przydomku "pseudo". To oni - wg ich samych - są chlubą polskiej piłki! Śmiech i żal... Nasuwa się pytanie: dlaczego tak się dzieje, dlaczego nikt nie zaprotestuje? A no – odpowiadają rządzący – montowane są kamery, ochrona i służba porządkowa również stoją na straży porządku a „kilku wyrostków” nigdy się nie upilnuje. Sprawa pięknie zamieciona pod dywan, czyli – mówiąc wprost – każdy zrobił co mógł i jest cacy. Tylko dlaczego wychodzą na jaw nowe fakty mówiące a to o zrujnowanych stadionach, bądź też niestety o tzw. „ustawkach” kiboli na polanie leśnej, gdzie zwykle dochodzi do tragedii?
Niezbędnik kibica
Ludzka głupota nie zna granic, o tym już wiemy nie od dziś i o tym też nie będę dziś pisał. Zastanawia mnie tylko fakt dlaczego do tematu się powraca? A no prawdopodobnie dlatego, że polskie prawo jest – jak w większości przypadków – niedołężne. Rozwiązanie wydaje się w sumie proste i logiczne – wyłapać prowodyrów, nałożyć (plus przestrzegać) zakaz stadionowy i po sprawie. Przekształcić zakratowane trybuny, tzw. „żylety”, gdzie zbierają się właśnie ci najbardziej „zagorzali” fani polskiego sportu w ogólnodostępne i odkryte (otwarte) wzorem angielskich stadionów, gdzie nie widać krat wysokich na 10m w górę, które to kraty – u nas, w Polsce - prawdopodobnie tylko motywują „do działania”. Na koniec uprościć procedury interwencji służb porządkowych, w tym policji. Wypadałoby szybko usunąć, najprostszymi środkami tego, czy owego gagatka ze stadionu i w trybie pilnym wystawić „kwitek” na określoną, dość wysoką kwotę za szkody nie tylko w postaci połamanych ławek, koszów na śmieci lecz również te moralne, bo przecież patrzą na to wszystko dzieci. Do tego zakaz wstępu powiedzmy na 5 lat i to wszystko na gorąco, bez zbędnych kruczków i dochodzenia. Podobizna delikwenta w kajdankach na afiszu przy wejściu na obiekt byłaby również dość wysoką karą i przestrogą dla innych. W końcu tych największych złoczyńców powinna spotkać najsurowsza kara. Kara nie więzienia, bo w tych w Polsce od dawna nie ma już miejsca, lecz choćby roboty publiczne. Weźmie taki zamiast pałki łopatę i wykopie kilka rowów pod przyszłą kanalizację, bądź położy (oczywiście po poprzednim przeszkoleniu) nowiutki asfalt na drogę, ewentualnie bardzo się do tego czynu przysłuży. A może odkryje swoje prawdziwe powołanie i maczetę zamieni na narzędzie do zgoła odmiennego przeznaczenia? Ewentualnie wyładuje tylko swoją złość lecz w dobry sposób, bo „ku chwale ojczyzny”.
Myślę, że taki obrót sprawy odstraszyłby niejednego kibola, bo kibicem niestety tych panów nazwać się nie da. Mecze rozgrywać trzeba, kluby po to są, by funkcjonować a nie dlatego, by były zamykane. Kibice, ci prawdziwi, idą na mecz, by kibicować i pomóc wygrać ukochanej drużynie. Dzieci chodzą na mecze, by przyglądać się grze i – pod czujnym okiem rodziców – uczyć się kultury fizycznej. W końcu któreś z nich, w przyszłości też będzie kopać piłkę na jakimś tam poziomie...
Bądź co bądź jakoś nie wierzę w logiczne (i szybkie) rozwiązanie sprawy polskich kibiców. Wierzę natomiast w to, że podczas Euro 2012 świat zaśmieje się z nas po raz kolejny...

piątek, 20 sierpnia 2010

O tym, jak kochamy polską Policję...

Policjant to zawód niezbyt lubiany w naszym kraju. Dlaczego? A to dają mandaty, a to radar nie tu, gdzie trzeba i to jeszcze ukryty gdzieś w krzakach... Jak tak można? Czepiają się byle czego oczywiście tylko nieznajomych, bo kolegów traktują zupełnie inaczej. O naszej sympatii do "niebieskich" możemy poczytać nie tylko na murach i blokach, ale już i na szkolnych ławkach, ścianach, słowem - wszędzie. Dobrze jeszcze, gdy bez błędu... "Ch.W. D. P" i "J.P." pojawia się też na najbardziej "chodliwym" portalu społecznościowym, jakim jest już nie "Nasza - klasa", lecz "nk.pl". Jak zwał, tak zwał.
Na Policję psioczy każdy, lecz - i tu głównie - nie ten, co problem rozumie. Wystarczy, że ktoś krzyknie "J... Policję", by już po chwili krzyczeli to inni nie bardzo rozumiejąc dlaczego? Przykład z dzieciństwa choćby z papierosami: "palę, bo inni palą", "bo nie chcę odstawać od innych, chcę się czuć dobrze w towarzystwie". A co z Policja?

Śmiem twierdzić, że ta - odważę się użyć tego słowa - dzieciarnia wykrzykująca to i owo, nosząca na koszulkach, oby bez błędu napisane, dobrze już znane hasła równie dobrze nosiłaby (czyt. małpowała) za innymi każdą inną frazę nie zastanawiając się dlaczego. Często słyszę w pracy, nie tylko od swoich uczniów, zarzuty wobec mundurowych. Jednak szybko chowają głowę w piasek, gdy przypomnę im nie tak przecież dawną aferę w łódzkim pogotowiu, gdy to sanitariusze uśmiercali pacjentów, by handlować organami. I co - pytam młodzież - "Ch. W. D. L", czy może "J.L." - bo krócej? Konsekwentnie, co wydaje mi się faktem oczywistym, skoro lekarze dopuszczają się czynów gorszych od policjantów, krzycząc te i im podobne hasła przestańmy chodzić do lekarzy! Skoro policjant, dając mandat dostaje tym samym epitet, którego wolę tu nie przytaczać ze względu na czytających to młodych ludzi, to konsekwentnie lekarz uśmiercający pacjenta wydaje się być 100 razy gorszy. Czyli co bojkot? Leczymy się sami? A czy ktoś wyobraził sobie świat bez policji? Wychodzisz ze sklepu, za tobą twój sąsiad, któremu wykupiłeś ostatniego pączka. Sąsiad okazuje się szybszy - dostajesz cios, upadasz i już cię nie ma. Wszystko zgodnie z prawem, bo przecież nie ma policji - nie ma komu tego prawa pilnować. A gdy ktoś w nocy zakłóca spokój krzycząc "j... policję" przyłączasz się i "psioczycie" razem? Czy wolisz pospać spokojnie, by nie zasnąć w pracy nad biurkiem i dzwonisz na policję prosząc serdecznie i uniżenie, by tego i tego jegomościa łaskawie uspokoili? A gdy do twojego domu wejdzie pan w czarnej kominiarce z orężem silniejszym od twojego? Dzwonisz gdzie? Po tych pytaniach młodzież "wychodzi jak na ścięcie".
Idąc dalej co z politykami, którzy - zarabiając fortuny - zabierają biednym i dają sobie, bogatym? W Polsce jest tak a nie inaczej, tu bieda, tam bieda, więc co: j... polityków? Chyba nie, bo przytoczone na wstępie skróty są już zarezerwowane...
Wnioski z tego takie, że społeczeństwo potrzebuje znaleźć kozła ofiarnego, by swą niemoc i frustrację na kimś wyładować. Często zdarza się jednak tak, że negatywne cechy, którymi obdarza się innych, posiadamy sami. Jednak my - jakże by inaczej - tego wydajemy się już nie dostrzegać...

piątek, 13 sierpnia 2010

Palikot, czyli bat na politykę

"No to chlup" (na zdj. J. Palikot)
Tego pana nie trzeba przedstawiać. Janusza Palikota (Platforma Obywatelska) znają nie tylko ci, którzy interesują się polityką. Jedni go lubią, bo jest zabawny,  inni nienawidzą ze względu na "jadowity" język. Słysząc o coraz nowszych pomysłach Palikota zastanawiam się nad swoim do niego stosunkiem i nad tym, do czego ów dąży. Ktoś powie, że jego dziwne metody prowokacji często są dalekie od kultury, jaką powinien reprezentować człowiek na stanowisku posła. Ale czy ten osąd tyczy się wyłącznie Palikota? On fakt - nie kryje się z niczym i mówi prosto z mostu o tym, jak się sprawy mają. A inni? Przykładów nie trzeba daleko szukać, bo przecież Jarosław Kaczyński, podczas kampanii prezydenckiej był jak pluszowa maskotka do przytulania: ciepły, piękny, uczuciowy i zgodny. Dziś widzimy, że była to tylko gra "pod publikę".
Pytam więc, czy Palikot nie ma racji? Czy nie pokazuje on społeczeństwu patologii polskiej polityki? Co do metod zgoda - mogą często budzić żal, czasem wrogość a już na pewno rodzić dyskusje. Ale ów sposób pokazania prawdy trafia do nas jakże dobitnie i ukazuje prawdę i tylko prawdę o niektórych parlamentarzystach.
Tak więc Janusz Palikot potrzebny jest nam bez względu na to, której partii "kibicujemy". Taki bat i zimny prysznic może w naszym "polskim ZOO" zdziałać wiele, lecz na wyniki tej gry politycznej pana Palikota i efekty jego pracy, czyli rezultat końcowy będziemy musieli jeszcze trochę poczekać.:)

Droga do ME 2012 - grają nasi cz.1

Miejsce polskiej piłki...
Kolejny mecz przegrany (tym razem 0:3 z Kamerunem), kolejna godzina bez strzelonej bramki... Tak prezentuje się gospodarz Mistrzostw Europy, które startują już za 1,5 roku. Kolejny trener, kolejna kadra, kolejne rozczarowania. Powód? Niektórzy sądzą, że to wina trenera. Możliwe. Tylko na kogo stawiać będzie się tym razem? Może José Mourinho? Raczej nie, bo podatki wzrosłyby nagle do 80%. Czyli kto? Inny powód tej parodii to brak zgrania i niski poziom wytrenowania piłkarzy. Dlaczego? A no dlatego, że nie stawia się na polską młodzież. Piłkarza zauważa się, gdy wyróżnia się już będąc dorosłym spośród przeciętnych w jakże "przeciętnej" lidze polskiej. Bo czy można nazwać przeciętną naszą ligę, skoro przegrywa się mecz (patrz Wisła Kraków) z trzecim klubem azerskim?
Takie powody słyszymy w mediach głównie od działaczy PZPN, którzy jak zwykle o sobie zapominają. Taka to nasza polska rzeczywistość. Tym samym przestaję wierzyć, że doczekam czasów, gdy poziom polskiej piłki zbliży się choćby do poziomu reprezentacji Mali a nasza młodzieżówka w końcu wygra z jakże silnym Luksemburgiem... Pozostaje dziękować Bogu za siatkarzy i piłkarzy ręcznych a także prosić Go o to, by w końcu piłka nożna przestała być sportem narodowym.

W sprawie krzyża

"Ręce precz od krzyża"
Zupełnie nie rozumiem ludzi "broniących" krzyża przed Pałacem Prezydenckim. Niby wierzący, a gwiżdżą na księży. Opłacani przez PiSowców odeszli z pracy, by - za lepsze pieniądze - czepiać się wszystkiego, co z w/w partią nie związane. Chcieli tablicy czy pomnika? Mają czego chcieli - oto jest wymodlona tablica upamiętniająca ofiary tragedii. Teraz, co oczywiste i również związane z partią Kaczyńskiego, dalej trzeba mącić. Więc oto już tablicy nie chcą i "proszą" o pomnik. I absolutnie żadnego księdza, tylko "chociaż arcybiskupa". A może papieża?
Dlaczego władza nie reaguje? A no nie chcą wojny o krzyż, czyli kolejnej wojny polsko - polskiej. Śmieje się z nas cała Europa i świat po raz kolejny zresztą. Polska zawsze była i chyba będzie krajem zacofanym, gdzie nie umie się zapanować nad wrzeszczącą hałastrą.

Zaczynamy

Tylko skoczę zrobić kawę... :O)